Każdy kto prowadzi nawet najmniejszy biznes musi wiedzieć kto jest jego konkurencją. Gdy zapytasz o to któregokolwiek z przedsiębiorców to każdy bez wahania wymieni kilka firm. Prawie zawsze wymienią firmy ze swojego sektora. Ale czy rzeczywiście to jest ich największa konkurencja? Obawiam się że nie, że nie dostrzegają szerszej perspektywy, a tam konkurencją jest natłok wszystkiego, ogrom możliwości. Jeśli prowadzisz np. klub fitness to Twoją konkurencją są nie tylko inne siłownie, ale wszystkie firmy starające się o zasoby klienta, w tym przypadku PIENIĄDZE i CZAS z jego budżetu na „miłe spędzenie czasu wolnego”. Tym sposobem Twoją konkurencją stają się kina, teatry, puby a nawet galerie handlowe. Mnogość bodźców i opcji zmusza do podejmowania co raz większej liczby decyzji, które powodują, że decyzje zakupowe klientów są w co raz to mniejszym stopniu racjonalne. Zakupy stają się emocjonalne. Skoro klient w ramach spędzania wolnego czasu zdecydował się na aktywność fizyczną to jak sprawić żeby wybrał właśnie Twoją siłownię? Odpowiedź jest prosta – marka. Łatwo powiedzieć trudniej wykonać – oczywiście, ale pamiętaj, że klient często kupuje bo ufa, że dostanie to czego oczekuje. Ufamy tym, których znamy więc daj się poznać. Fanpage w mediach społecznościowych, plakat, reklama w wyszukiwarce, mailing, sponsoring lokalnych wydarzeń to przykłady działań mogących sprawić, że w momencie podejmowania decyzji Twoja firma nie będzie dla klienta anonimowa. Wielu tzw. małych przedsiębiorców uważa, że budowa marki to zajęcie tylko dla dużych firm. Nic bardziej mylnego. Jak mawia Marty Neumeier budowa własnej marki to obowiązek każdej firmy!