Wpis dostępny również w wersji audio.
Pewno nie raz zdarzyło Ci się usłyszeć od sprzedawcy pytanie na które nie umiałeś odpowiedzieć. Co tam nie umiałeś odpowiedzieć, Ty go kompletnie nie rozumiałeś! Na przykład gdy chciałeś pomalować sufit pomyślałeś co tam, prosta sprawa. Poszedłeś do sklepu z farbami, mówisz że chcesz farbę do malowania sufitu i słyszysz to absurdalne pytanie: A jaką? Oczywiście chcesz odpowiedzieć że białą , ale sprzedawca zauważył Twoją zgłupiałą minę i dopytuje: lateksowa czy emulsyjna? Buuuu, Ty po prostu chcesz mieć świeży sufit. Mechanicy samochodowi, elektrycy też mają takie hasła. Każda branża ma swoje fachowe wyrażenia, swój slang. Padł ci akumulator, sąsiad już nie ma ochoty pomagać Ci pchać samochód, podjeżdżasz do elektromechanika, a on zaczyna Ci opowieści o jakiś amperogodzinach czy innych Watach. W tym momencie masz już tylko jedno życzenie, dawaj panie byle który akumulator, byle działał, tani, zapłacę i już nigdy więcej się nie zobaczymy.
Szanuj swojego klienta. Nie sprawiaj wrażenia, że jesteś mądrzejszy, że posiadłeś jakąś wiedzę tajemną. Klient nie przyjechał do Ciebie, aby posłuchać branżowego slangu, ale po to, byś pomógł mu rozwiązać jego problem! Klient nie musi się znać na szczegółach! Wyobrażasz sobie lekarza dopytującego się pacjenta który lek wolałby łyknąć? Bądź właśnie jak lekarz. Postaw diagnozę, zaproponuj rozwiązanie, wytłumacz prostym językiem różnice, przedstaw korzyści.
Szanuj swojego klienta.